Przyszła jesień, niestety wraz z nią rozpoczął się sezon chorobowy. Jeszcze niby wszyscy udają, że cieszy ich zbieranie kasztanów, żołędzi i liści oraz rzeźbienie z nich paszczaków zwanych szumnie ludzikami ;) Za chwilę jednak wszyscy, bez wyjątków, będziemy walczyć z glutem do pasa i rotawirusami. Na infekcyjnej loterii podwójne szanse mają wszyscy ci, których dzieci uczęszczają do placówek typu żłobek czy przedszkole. Wiadomo, że nikt nie lubi sytuacji, kiedy na 10 umówił się do fryzjera czy kosmetyczki, ewentualnie musi iść do roboty, a rano dziecko budzi się powiedzmy zakatarzone. Co tu robić? Choć większość rodziców z wypychaniem chorych dzieci do przedszkoli radzi sobie znakomicie, postanowiłam napisać taki króciutki przewodnik dla tych kilku sierot, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tematem lub po prostu, z sobie tylko znanych powodów, nie ogarnęły jeszcze podstaw.
Wyróżniamy takie trzy podstawowe myki – techniki, które zna każdy rodzic przedszkolaka:
NA ZAKRZTUSZENIE
Wchodzimy do żłobka/przedszkola, a dziecko jak na złość, oczywiście, jakby nie mogło wybrać sobie innej chwili na wyplucie płuc – kaszle jak stary gaźnik. Sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna. Co robić, to palące pytanie pojawia się w takiej chwili w głowie każdego rodzica, który tylko marzy o tym, aby porzucić swoje chore potomstwo w placówce. Takim uniwersalnym rozwiązaniem jest zakrztuszenie: “oj, coś ci wpadło do garła?!”. “Kłaczek?!” – to fajna wymówka dla kociarzy, nigdy nic nie wiadomo, co nie? Jeśli palące spojrzenia innych rodziców nie ustają, można dodać (tylko chociaż spróbujcie brzmieć naturalnie!) – “nie wygłupiaj się”. Ah, te dzieci i ich psikusy, co?
NA UCZULENIE
Glut do pasa, kichnięcie za kichnięciem – co robić, jak to wytłumaczyć, kiedy cisza w szatni i oskarżycielskie spojrzenia innych rodziców stają się nie do zniesienia? Oczywiście jest to uczulenie. To nic, że wczoraj go nie miał, z tymi uczuleniami, to nigdy nic nie wiadomo. Na kurz, na kwitnące trawy, w ostateczność na gluten lub krewetki, które zjadł na kolację. Do tego koniecznie zbolała mina rodzica, który zmaga się z alergiami, plagą XX wieku. Nikt tego nie podważy, wszyscy zadowoleni, można biec do kosmetyczki lub na ploteczki, droga wolna!
NA “W DOMU NIE KASZLE”
To sposób bardzo popularny szczególnie wśród informatyków – przyzwyczajeni odpowiadać: “dziiiiwne, u mnie działa!”, delikatnie przekształcili swój zawodowy slogan. W sytuacji, kiedy dziecko krztusi się kaszlem, kicha i prycha, ze zszokowaną miną stwierdzają w szatni: “w domu nie kaszle/nie kicha/nie ma kataru”. Aby brzmiało autentycznie, przyda się lekki wyrzut w głosie. Taka wiecie – delikatnie wyrażona pretensja, w końcu podobno nie ma lepszej obrony niż atak. Nikt nie napadnie na rodzica, który w zasadzie sam ma pretensje, że zdrowie jego dziecka szwankuje TYLKO W TYM MIEJSCU. Oczywiście nikt nie będzie poddawał tego w wątpliwość, bo życie każdego rodzica małego dziecka pełne jest cudów. Do tego stopnia, że wszyscy w nie wierzymy i łykamy każdą ściemę bez wahania.
W kolejnym odcinku poradnika przejdziemy do kwestii bardziej zaawansowanych, dziś – wiadomo – skupiłam się na zupełnych podstawach. W części drugiej będzie o tym, jakiego fluidu i pudru najlepiej użyć, by zatuszować ospę, gdzie kupić luźniejszy dresik, w którym spokojnie schowacie nogę w gipsie i takie tam inne, ale równie przydatne rodzicielskie triki.
Stay tuned!
A jak już zostawicie dziecko w przedszkolu, to chodźcie na INSTAGRAM! Jak się bawić, to się bawić! :P
Ty to jednak masz sposoby :P
No proste, moje dziecko do przedszkola chodzi trzeci rok, więc doszłam do mistrzostwa! :P
Też jestem nauczycielem, również słyszę codziennie rano tłumaczenia o alergi albo braniu syropu wykrztusnego :D W mojej grupie wszyscy są chorzy, w tej chwili ja również. Niestety w prywatnych placówkach o zwolnieniu można tylko pomarzyć. Więc jak ktoś z rodziców pyta dlaczego przychodze
Niestety w publicznych placówkach nie jest lepiej. Chodzimy do publicznego przedszkola prowadzonego przez pewna fundację i szlag mnie trafia bo w żywe oczy toleruje się przyprowadzanie chorych dzieci. Ostatnio pol kadry się rozchorowalo, bo jak stwierdziła beztrosko pani dyrektor, przychodziły chore dzieci i zarazily..no wtf???
Też jestem nauczycielem, również słyszę codziennie rano tłumaczenia o alergi albo braniu syropu wykrztusnego :D W mojej grupie wszyscy są chorzy, w tej chwili ja również. Niestety w prywatnych placówkach o zwolnieniu można tylko pomarzyć. Więc jak ktoś z rodziców pyta dlaczego przychodze chora do pracy i zarażam jego dziecko to odpowiadam, że najpierw jego dziecko zarazilo mnie.
A ja po kolejnym tygodniu spędzonym przez dziecko w domu (żeby wyzdrowiało i nie zarażało innych), po tym jak się zaraziło od chorych dzieci, zaczynam kampanię zmuszenia dyrekcji do przestrzegania procedur i wytycznych Ministerstwa Rodziny o nie wpuszczaniu chorych dzieci. Niestety słaba kontrola na wejściu i wpuszczanie dzieci z objawami jest nagminna, dlatego jeśli moja interwencja nie pomoże to może kontrola z Urzędu Miasta coś zmieni w podejściu. Zamierzam z uporem maniaka tępić takie przypadki, a jak będzie trzeba to codziennie sam rano będę stał społecznie przez 40 min z termometrem przed wejściem, mierzył temperaturę dzieciom i wertfikował reakcję pracowników… Czytaj więcej »
A moje dziecko akurat ma straszną alergię, która mimo stałe przyjmowanych leków potrafi nas zaskoczyć z dnia na dzień, bo coś zaczęło kwitnąć, albo zjadł coś czego nie dopilnowałam. Kaszle średnio 8 miesiecy w roku, i nie jest to kaszel zaraźliwy. Przy każdym takim zaostrzeniu jesteśmy u pediatry min raz w tygodniu aby mieć pod kontrolą czy nie ma dodatkowo infekcji. Niektórzy rodzice naprawdę przechodzą gechenne z alergiami. Nikomu tego nie życzę, a skoro pediatra ocenia dziecko na zdrowe pomimo kaszlu to dlaczego ma nie być z innymi dziećmi? Tylko przez rodziców kombinatorów dzieciaki z osłabiona odpornością AK np alergicy… Czytaj więcej »
Zrób test na nietolerancja pokarmowa,ale niestety nie na NFZ, tylko sama prywatnie. U nas kaszel się skończył,jak prowadziłam dietę na podstawie testao.
Pani przypadek jest jeden na milion. Katar alergiczny jest katarem bezbarwnym, kaszel jest zupełni inny, niż u dziecka chorego na zapalenie oskrzeli. Jeżeli dziecku leci zielony katar bakteryjny, a rodzic mi mówi, że to alergia…albo matka wmawia mi, że to nie ospa, tylko uczulenie. Są rodzice, którzy podają dziecku paracetamol w szatni w butelkach po wodzie mineralnej, a są i takie przypadki, że zostawiają lekarstwa w szatni i dziecko samo pod przykrywką wyniesieni a rysunku do szatni łyka dawkę ibuprofenu. Po 10 latach pracy noc mnie nie zaskoczy. Jedna mama kiedyś miała stłuczkę samochodem i zamiast dziecko zabrac do lekarza,… Czytaj więcej »
Niestety nie tylko bezbarwny katar jest alergiczny… ?A kaszel też bywa efektem spływania tegoż kataru alergicznego, a nie od razu zapalenia oskrzeli. Czasami nie warto pakować wszystkich do jednego wora.?
Odrobacz dziecko, zazwyczaj alergia łagodnieje.
Dokładnie, mój syn cały rok miał suchy napadowy kaszel, wieczny katar stwierdzono astmę. Nie dałam za wygraną zrobiłam badania w labolatorium analitycznym i okazało się że dziecko ma owsiki i lamblie z ktorą walczymy już rok ale przez odrobaczanie astma i alergie minęły jak ręką odjął co z tego jak codziennie przyprowadzając dziecko do żłobka widzę dzieci zawalone żółto zieloną wydzieliną a rodzice twierdzą że to alergia i w domu nie ma kataru :)
Super, że Pani szukała dalej a nie dała się nabrać na “alergię”. W 90% przypadków alergia wynika z osłabionego układu odpornościowego a u dzieci są to niestety robale. Szkoda, że lekarze nawet nie sugerują takiej przyczyny alergii.
Zrowia!!!
A jakie testy Pani robila. Bo u nas robimy testy z krwi i nic nie wychodzi. A dziecko ciagle katar i kaszel.
Dziś właśnie taki popis był u Z. w szatni. A ja sierotka tak patrzę na te “weteranki” i oczom swym nie wierzę :)
Ha, ha, ja stosuję “w domu nie kaszle” :D Choć akurat to często prawda, wydzielina po nocy spływa do gardła i dzieci zaczynają kasłać jak szalone akurat w szatni ;) Czasem tez jest tak, że w domu pokasłują, z duszą na ramieniu prowadzę dzieci do przedszkola i potem po południu pytam, czy nie kasłali i uff… zazwyczaj nie :)
Beznadziejny tekst. Chyba się Pani nudzi…
noo fakt, trochę się nudzę. wypchnęłam chorego syna do przedszkola, to i robić nie mam co :P
Kaja jesteś mistrzem <3
ejjjj, dzięki! wiesz jak mi dobrze robią takie komentarze :P
Tekst dobry, Tylko dla inteligentnych…
Tez jestem tego zdania! No ale jak trzeba obrabiac instagram to dzieci w domu przeszkadzaja. Chore dzieci zostawia sie w domu wyrodna/e matko/i!!!
Dokładnie, beznadziejny. Przez takie właśnie niemyślące osoby mam wiecznie chore dziecko. Bo rodzice zamiast zadbać o zdrowie swojego dziecka wpychają je do przedszkola. Codziennie plaga chorych dzieci przyprowadzana do przedszkoli swoimi infekcjami zaraża moje dziecko. No matka roku po prostu. Może napisz post odnośnie tego jak oddać dziecko do adopcji, skoro masz gdzieś zdrowie swojego dziecka. Przerażajace.
Ten tekst jest ironią..
zaznaczone przecież, że “antyporadnik”…..
Ja bym dodała jeszcze sposób na wepchnięcie dziecka z gorączką do przedszkola/żłobka – podać mu nurofen przed wyjściem z domu lub w szatni. :)
O tak, tak! Znamy to u nas doskonale! Dzieciaczek ledwo zipie, widać że coś go mocno bierze, siedzi taki osowiały od samego rana ale gorączki nie ma, więc dla nas też brak podstaw do odesłania do domu… Za to po 4-5 godzinach temperatura 39 stopni.Ostatnio nawet jedni rodzice po naszym telefonie, by odebrać synka który ma gorączkę, wpadli do żłobka z już przygotowaną “strzykawką” z ibupromem, bo “na pewno zaraz mu pomoże”… Ręce opadają…
No, zawsze parę godzin się złapie zanim zadzwonią żeby zabierać bo gorączka :D
A wzięła Pani kiedykolwiek pod uwagę, że właśnie takim NIEODPOWIEDZIALNYM zachowaniem skazuje Pani inne dzieci i nauczyciela na zarażenie? Jestem nauczycielem i zawsze powtarzam sobie w głowie: “CZY TEN RODZIC NAPRAWDĘ UWAŻA NAUCZYCIELI ZA KRETYNÓW?!” Wybaczcie, ale to wy się wtedy OŚMIESZACIE, a każdy nauczyciel już sam wyrabia sobie o was opinię. A pisanie o tym posta już totalnie rozłożyło mnie na łopatki! Śmiech na sali!
ale… serio? serio, serio? :P
Kaja, przy takich wpisach musisz zamieszczać wielki napis “UWAGA! TEKST O ZABARWIENIU HUMORYSTYCZNYM!” bo inaczej niektórzy wezmą na sero, jak widać…
Z calym szacunkiem wie Pani co to sarkazm
Oj oj, a tam u góry padło pytanie, czy rodzic uważa nauczycieli za…. ? tekst z przymrużeniem oka, inteligentny się nie nabierze ???
jeeenyyy.. przecież wiadomo, że to nie jest typowy “poradnik” i tekst napisany jest z ironią. Życzę miłego dnia i większego dystansu :)
ja także jestem nauczycielem ;-) wydrukuję sobie tekst i powieszę dla rodziców na tablicy :)
Czemu mnie nie dziwi,że to akurat nauczyciel nie zna słowa”sarkazm” i “ironia”. A czytanie ze zrozumieniem to już wogóle wyższa szkoła jazdy. Prawda?
Poważnie? Kobieto ten tekst jest przesmiewczy i sarkastyczny. I pani chce uczyć dzieci jak sama ma problem z interpretacja tekstu? ? Zenada
Pani Barbaro czy jest Pani znane pojęcie sarkazmu? :D
chyba niespecjalnie ;)
Niektórzy nie rozpoznaliby ironii, nawet gdyby wyskoczyła zza krzaka i kopnęła ich w wiadomo co ;)
Ależ droga Pani to tylko podstawy :) kreatywność ludzka nie zna granic :) wiem coś o tym jako nauczyciel w przedszkolu ;) Pozdrawiam serdecznie
strach pytać… ;)
Tak, nauczyciele (tak jak ja) nie rozpoznali ironi bo mamy takie przypadki codziennie. Smutne, ale w pracy z rodzicami wszystko sie zdaza. Pozdrawiam.
Dziecko z gorączką 39, odesłane do domu. Na drugi dzień tata przyprowadza-w domu mierzył jej gorączkę 6 termometrami i nie miała…
Dziecko wymiotujace w poniedziałek-a bo w sobotę kąpała się w basenie i pewnie się wody nałykała…
Dziecko kaszlące, wypluwajace flegme na dywan, duszace się na lezakowaniu (musiwlysmy ja podnosić, pukac po plecach bo nie mogła złapać oddechu) – zaświadczenie od lekarza, że dziecko jest zdrowe.
U nas było zaświadczenie od dziadka ginekologa, że dziecko zdrowe
Kto jak kto, ale Rodzice naprawdę stosują takie triki! Zdarza się nawet, że przynoszą lekarstwo i dają rozpiskę kiedy mam (jako przedszkolanka) podać. Ale nie daj Boże mi się zdarzy wydmuchać nos…
Wiadomo, dziecko musi chorować, żeby się uodpornic I wiadomo, że nie każdy może brać od tak wolne w pracy, ale szanujmy się ;) I uczciwie się powinno powiedzieć, że moje dziecko to czy tamto-wtedy i nauczyciel wie, żeby częściej nosek wytrzeć i starać się indywidualnie zająć dzieckiem :)
Ale tekst trafiony! :)
W Wielkiej Brytani, Holandii to jest normalne droga Pani. Lekarze nie widza podstaw do siedzenia dziecka w donu. Rozpiske podawania lekow dają nauczycielom!!!! Którzy podaja leki w wyznaczonych godzinach. Włącznie z antybiotykiem.
I co z tego? Nic w tym chwalebnego nie widzę. To tylko świadczy o tym, że jest patologiczny system i rodzice nie mają jak wziąć zwolnienia lekarskiego na dziecko.
Nie chcesz usłyszeć słów jaki cisną mi się pod twoim adresem!! Mam nadzieję, że twoje dziecko i dzieci innych “mądrych” rodziców odpłacą wam na stare lata. I wtedy będziesz się cieszyła jak Twoje już dorosłe dziecko zostawi Ciebie starego schorowanego człowieka na pastwę losu!! Powodzenia myśl/cie dalej tylko o sobie!!
Yyy? Pani tak na poważnie? Olaboga, dzieci w szkole mają z panią przesrane. Poczucie humoru bardzo pomaga w życiu. Polecam ?
Bardzo się ubawiłam :) My stosujemy “ojej co Ci się stało”. Tekst zyciowy choć przyznam, ze jak córka wraca po chorobie do przedszkola a ja słyszę kaszlące i zasmarkane dzieci to czuje z jednej strony strach z drugiej żądze krwi!
Tak mówicie o tym sarkazmie, a ja zacytuję dr House’a- Na papierze nie będzie widać:)
Sama jestem nauczycielką w przedszkolu i może Wam wydaje się śmieszne, że ktoś wziął ten tekst na poważnie, ale wierzcie mi, że nie takie rzeczy rodzice robią:) więc sama czytałam i modliłam się, żeby to był żart… Tylko że teraz jest tylu ludzi nieodpowiedzialnych i lekkomyślnych, że podejrzewam, iż nie jeden czytał ten tekst i myślał- Co za wyświechtane pomysły, przecież to już w żłobku znaliśmy:)
Pozdrawiam ciepło:)
OMG niektórzy nie wiedzą co to ironia i sarkazm…
Fajny tekst :)
Pozdrawiam autorkę
dzięki i wzajemnie! :D
Niech napisze naprawdę o czymś inteligentnym…Nic śmiesznego w chorobie dziecka nawet jeśli miałby to być dowcip. Widocznie nie ma Pani chorego dziecka i nigdy nie miała bo gdyby było inaczej nie pisałaby Pani tematu typu bzdura nikomu nie potrzebna. A pośmiać to się wszyscy mogą z kabaretu. Jakoś mało Pani zabawna.
Ironia o postępowaniu rodziców, nie tekst wyśmiewający chore dzieci. Piszę jako matka dzieci, które chorują i siedzą w domu, a przeziębienie, grypa czy zapalenie płuc to są ich najdelikatniejsze przypadki.
przyjedz do Francji albo UK to sie przekonasz do czego sie posuwaja szkoly zeby przyprowadzic dziecko nawet chore, bo przeciez frekwencja byc musi! Mnie rozlozyl dyr szkoly do ktorej chodzil synek jak zadzwonill do nas jak syn mial ospe wietrzna, ze skoro minely juz cale 3 dni (!!!) to napewno przyschlo i dziecko moze wrocic na zajecia.
Zapomniałaś o ząbkowaniu :) 39 st. – ząbkuje, glut do pasa – ząbkuje, biegunka – ząbkuje przecież…
O tak! Dzieci w wieku żłobkowym przecież nie chorują, one ZĄBKUJĄ!:-)
Oj, co do biegunki, to młody miał 2x w życiu grypę żołądkową (w domu siedział). Natomiast, jak ząbkował, potrafił przez 3 tygodnie mieć biegunkę, aż lekarz wypisał nam skierowanie do szpitala. W szpitali stwierdzili, że pije, nie jest odwodniony, mamy głowy nie zawracać. Nie przyrasta na wadze? Grunt, żeby nie spadł więcej więcej niż 2 centyle. Czasem dziecko z biegunką faktycznie ząbkuje. Aczkolwiek w naszym przypadku synek do żłobka poszedł jak miał 14 miesięcy i tylko ostatnie zęby szły, więc już bez takich strasznych przejść.
Podzielam większość opinii: txt bardzo fajny… a tym co chorują na brak humoru polecam osłodzić sobie dzień jakimś dobrym ciasteczkiem i jeszcze raz zerknąć na txt. ;) o ironio!
Przepiekne przyklady prosto z zycia przedszkolnego. Zapewne nieobce zadnej przedszkolance ☺
U mnie w przedszkolu Tata usilnie próbował wczoraj wmówić mi, że dziecko udaje kaszel “for fun” xD dzisiaj odesłałam je z gorączką prawie 39 stopni, na komentarz “a ponoć wczoraj udawała” nie pisnął już ani słówka ^^
Pani też mają swoje triki wiedzą wszystko po zadaniu pytania “A w domu mama podaje syropek?” no i oczywiście mierzą temperaturę nawet po 4-4-4-godzinnym pobycie dziecka.
Żenada. Szkoda czasu czytać. Może napisze jeszcze Pani tekst :”Jak podcierać dupcie niemowlaka??” Pozdrawiam i życzę rozumu.
Dziwny tekst,nie wiem czy sie śmiać,czy podać autorkę do pomocy społecznej.
Cos czułam,ze to może być ironiczne…ale jakże prawdziwe…Rodzice(niektórzy)to mają fantazję, w żłobku standardem jest “kaszle,gorączkuje,z gilami do pasa -niekiedy przez caly rok!!bo…zęby idą..bo ma refluks(ale tylko u was),
Oczy piękne zapalenie spojówek -musiał potrzeć….Albo dziecko sie dławi,nie da rady oddychać w domu zdrowiutkie.
Ostatnio mama-nauczycielka w przedszkolu oddaje synka i mówi”miał gorączkę wczoraj,przedwczoraj,dzis źle sie czuje ale rano nie miał temperatury…jakby cos sie działo proszę dzwonić ….albo może by pójść do lekarza nie???(dziecko odesłane po godzinie do domu z 39’c)…
Tekst rewelacja! Ubawilam sie a jeszcze bardziej rozbawilo mnie czytanie komentarzy- mam wrazenie ze najwiecej osob, ktore nie zrozumialy ironi to właśnie NAUCZYCIELE hahaha
To faktycznie masz raczej wrażenie..
Może dlatego że tą ironię widzimy na co dzień i to śmieszne nie jest. Proszę o to spytać dziecko, które płacze i źle się czuje, a mama twierdzi, że wstało lewą nogą. A my mamy sprawić żeby ozdrowiało i odpowiadamy za nie głową.To naprawdę takie zabawne??? Kiedy wybudza się ledwo dysząc i dusząc? Gdy smarujemy pod nosem wazeliną bo aż rany i strupy od kataru? Gdy usypiamy na rękach bo ma temperaturę? Hahaha??? Nie sadzę. Też jestem mamą i ciężko mi zrozumieć innego rodzica, który tak robi.Zresztą widzę, że tylko rodzice których dzieci często chorują chodzą na zwolnienia i jakoś… Czytaj więcej »
My się jeszcze spotkaliśmy z takim sposobem: mama z dzieckiem idzie do przedszkola, nagle, przed wejściem bach! Matka zawija dziewczynkę za róg. Mąż zaniepokojony idzie zobaczyć co się stało. Okazuje się, że mała wymiotuje. A matka patrzy przerażona, że ktoś zobaczył i mówi: to nie rota, to ze stresu!
Oj, synek z emocji (nie strachu, tylko raczej podniecenia, ale w każdym razie ze stresu), jadąc na basen zwymiotował. Po czym najspokojniej w świecie zjadł paczkę kabanosów. Natomiast, gdy miał tzw. grypę żołądkową, miał gorączkę po 40 stopni i wtedy to na pewno była infekcja. Potrafi też wymiotować z przegrzania. Tak, że akurat jedne wymioty nie są wyznacznikiem ;)
Ostatnio wpadłam z Córką na zakupy do dużego sklepu z ciuchami. Moja 4 – latka miała akurat atak kaszlu, a ja na to głośno: “bidulko, pewnie od tego kurzu masz podrażnione gardełko” i z pretensjami spojrzałam na ekspedientki, buszując dalej między wieszakami. Kaszel po jakimś czasie ustał a ekspedientki skakały wokół mnie z przepraszającymi minami.
I duma cię teraz rozpiera….
Świetny tekst. Pracuję z dziećmi i potwierdzam, to wszystko co tu zawarłaś dzieje się na prawdę i czasem tak sobie myślę, że rodzice w takich sytuacjach mają większą wyobraźnię, niż ja podczas wymyślania zabaw dla ich dzieci ;) Czekam na kolejną część. Fajnie, że przedstawiłaś to w takiej groteskowej formie. Dziwi mnie tylko jedno, przejrzałam sobie komentarze (tak już mam, że jak już czytam to i komentarzy nie odpuszczam). Oczom nie wierzę, niektóre osoby podpisują się jako nauczyciele (uważają się też za nich – o tym to też można tomy pisać) i nie rozumieją Twojego tekstu. Tak tkwiąc w tym… Czytaj więcej »
I pod tekstem o hejcie i gownoburzy rozpętał się hejt i gownoburza… Jakie to polskie…
Pracuję w placówce dziecięcej i to co jest w tym artykule nie jest żartem.Bardzo często tak się zdarza. Niestety to smutna prawda?
Jeszcze jest jeden sposób tłumaczenia ,że to na wyrastające ząbki ma katar kaszel i biegunkę z tęperaturą?
Powiem tak. Mieszkamy w Norwegii i tu nie ma problemu że dziecko przyjdzie z katarem czy kaszlem do przedszkola. Moja zawsze chodzi i nikt z tego nie no halo. Tutaj to normalne. Chyba że wiem iż córka się męczy to zostaje w domu a tak….idziemy. Co ciekawe młoda złapała bakterie i dostała antybiotyk. Mówię dobra 10 dni w domu, a lekarz? Nie, nie. Może po 2 dniach iść bo już nie zaraża. Więc dałam antybiotyk do przedszkola o bezproblemowo opiekunki podawały dziecku. W taki sposób dziecko się uodparnia na wszelkie wirusy.
Chciałabym dołożyć swoje 5 gr z innej jeszcze nie ujętej do tej przez nikogo strony. Córka kaszle, katar ale bez gorączki i lecimy do lekarza a ten proszę przyjść w trzeciej dobie choroby. Co przez te 3 dni robicie? Macie zawsze zwolnienie z pracy? Nawet jak się uda ubłagać babcię, albo załatwić na szybko urlop to wizyta u lekarza i “osłuchowo czysta” a płuca wypluwa. I w szatni właśnie często słychać te doby albo czystość – z własnego doświadczenia właśnie tak sobie to wyobrażam, że część tak ma. Nie wsadzajmy wszystkich do jednego worka. Czasy mamy jakie mamy….
Nie chodzimy do pracy jak dziecko jest małe.
Tak, i jemy tynk ze ścian…
osłuchowo czyste, a małpa by wiedziała, że to zapalenie oskrzeli = zmieniamy lekarza
“proszę przyjść w trzeciej dobie choroby” – CHOROBY to kluczowe słowo. Trzeba nie mieć nawet minimum empatii i mózgu, żeby wysłać chore dziecko na cały dzień do przedszkola. Taki los rodzica – z dzieckiem chorym siedzi się w domu. Do tego bezczelne jest zarażanie cudzych dzieci. Dzięki takim mamusiom moja 3-miesięczna córka wylądowała w szpitalu, bo złapała wirusa od starszej siostry, a ta od wiecznie chorych dzieci w grupie.
Dziecko kaszle nie tylko od zapalenia oskrzeli! Złapie katar w przedszkolu- normalna sprawa. Gorączki nie ma, kicha i smarka, kilka dni w domu siedzimy, zaczyna kaszleć. Na kontrolę do lekarza przychodzimy, mówi, że jest ok. No to do przedszkola, bo właściwa infekcja sie skończyła i nie zaraża, ale 2 tygodnie jeszcze będzie kaszlał, bo ma podrażnioną tchawicę (a nie zapalenie oskrzeli). Jak się wirusówka zaczyna, to przez pierwsze 3 dni faktycznie nie ma co zawracać głowy lekarzom, bo w przychodni się tylko dodatkowo zarazki rozsiewa i łapie nowe. Po 3 dniach przyjść, jeśli objawy nie ustępują lub dalej ma gorączkę,… Czytaj więcej »
Niestety pracowac trzeba.I w UK dzieci tez z gilami do pasa chodza. Ale tutaj w UK rodzic zwolnienia na dziecko nie dostanie.nie ma szans.I co wtedy jak rodziny tez sie nie ma?a tekst autorki swietny ? I bardzo zabawny. Niestety Polacy czesto nie znaja sie na zartach
“Zanim użyjesz sarkazmu, upewnij się, że wszyscy znają jego znaczenie” – niewykonalne, ludzie podzielą się na tych, co po prostu załapią, na tych, którzy się oburzą i na tych, którzy zaczną naśladować.
Ogólnie świetny blog, będę zaglądać :)
Co za głupi komentarz. A jak jest duże? Do szkoły już można chore wysłać ? A te małe to przepraszam z czego ma żyć jak matka nie pracuje, a powiedzmy jest samotna.
Tylko ze katar i kaszel to nie powod zeby dziecko siedzialo w domu! One maja nabrac odpornosci. Jak dziecko ma goraczke i sie zle czuje to wtedy zostaje w domu. Nie wierze co czytam czasami… Masakra
Nie każde chore dziecko gorączkuje i spoko niech nabiera odporności, ale czemu moje ma przy nim też to robić, jeśli jest zdrowe.A co do tekstu…ironia jest fajna i sarkazm też, ale wszystko powinno być w granicach dobrego smaku…Tu tego trochę zabrakło.
Wreszcie jakaś sensowna odpowiedź! A te wszystkie sumienne matki to te co siedzą w domu albo mają babcie które się zajmą dzieckiem na zawołanie. Gorzej jak ktoś nie ma z kim zostawić a pracować trzeba bo który lekarz da mi L4 na dziecko na katar.
Dokladnie. Lekarz nie da zwolnienia na katar.
Ej, ale mój syn w okresie grzewczym naprawdę kaszle tylko rano i nikt nie wie dlaczego :D. No i teraz pewnie wychodzę na weterankę prowadzenia chorego dzieciaka do przedszkola i to jaką wytrwałą, bo przez cały okres grzewczy :D.
A co do metod wypychania, poproszę jeszcze coś na świnkę i wymioty, no chyba, że można przy zwracaniu poerwszego sposobu “na pewno się zakrztusił” :D
widocznie ma chore zatoki i mu gile spływają po nocy do gardła. albo ma pasożyty.
Oooo… sie lekarz na sali znalazł….
Uwielbiam to ;) Można jeszcze powiedzieć, że termometr w przedszkolu jest zepsuty i dziecko z pewnością nie ma 39, bo w domu nie miało…
Jak mój syn chodził do przedszkola to w szatni komentarze i tłumaczenia były zbędne bo WSZYSCY rodzice odsmarkiwali swoje dzieci? Wszystkie były chore na to samo ?
A swoją drogą moja córka we wczesnym przedszkolu kaszlała przez pół roku i nic jej poza tym nie było, bo byliśmy u różnych lekarzy, prawdopodobnie była to alergia, na testach takiemu maluchowi nic nie wyszło i po paru latach przeszło po prostu. I to akurat nie była ściema, więc reguły tak naprawdę nie ma.
Kaszel przy katarze związany jest z podrażnieniem gardła przez spływający katar. Byłam u lekarza 2 razy w ciągu tygodnia (katar, kaszel brak gorączki) przede wszystkim w celu osłuchania czy nie zeszło na oskrzela. Gardło jest czyste, kaszle przez katar. Można by pokusić się o stwierdzenie, ze dziecko zdrowe. Zalecenia? Wychodzić na spacery, wietrzyć. Plac zabaw możemy, a żłobka nie? I mam nie dać dziecka do żłobka, bo ma katar? Jakby nie było to ten katar ma od jakiegoś dziecka. A skoro moje dobrze się czuje, nie marudzi, ma apetyt. To czemu ma nie iść do żłobka. A że zarazi inne… Czytaj więcej »
Oczywiście, że L4. Nie jesteśmy maszynami wbrew temu, co myśli większość społeczeństwa.
dzięki takim jak pani moje dziecko prawie dostało astmy przez notoryczne zapalenia oskrzeli, a noworodek trafił do szpitala. co za idiotyczny sposób myślenia “może jak się zapoznają ze swoimi zarazkami to szybciej przestaną chorować”. Pani chyba nie ma pojęcia o wirusach i budowaniu odporności u dzieci. Niektóre nie zbudują jej do 8-mego roku życia, więc tylko będą chorować przez spryciary, wg których chore dziecko może siedzieć 10 godzin w placówce publicznej zamiast w domu.
Wysla do placowki i dziecko z glowy. Pewnie tez dziecko nie jest szczepione i nabiera tak odpornosci. Masakra z mozgiem niektorych.
Mówimy o katarze bez gorączki oraz o kaszlu z powodu podrażnionej tchawicy, a nie o posyłaniu dziecka z zapaleniem oskrzeli do przedszkola. To dwie różne sprawy. Nieodpowiedzialnym się jest, gdy sie posyła dziecko z gorączką w początkach infekcji, albo z infekcją poważniejszą niż zwykły katar. Niektórzy faktycznie muszą pracować i nie mogą siedzieć w domu przez pół roku, albo dłużej, bo dziecko zwyczajnie kicha. A Pani doradzam odpowiednią dietę dla dzieci, bo odporność tkwi w jelitach- owoce, warzywa, przede wszystkim kiszonki (te ostatnie świetnie działają na cały organizm), nieprzegrzewanie maluchów i herbatki ziołowe zamiast słodkich soczków (macierzanka działa rewelacyjnie). Synek… Czytaj więcej »
Chętnie byśmy brały L4, ale i tak już jesteśmy nierobami, więc czasem trzeba udawać, że się pracuje o nie wiedzieć dlaczego przekaz rodziców jest niespójny. Jedni mówią, że powinniśmy zasuwać nawet jak mamy 40 stopni bo przecież “normalni” rodzice też chodzą czasem chorzy do pracy, a inni że jesteśmy nieodpowiedzialne i zarażamy ich dzieci. Punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia…Najgorsze jest to, że próżno się doszukiwać rozwagi w grupie około 50 rodziców i liczyć na to, że każdy kto posyła dziecko do przedszkola jest na co najmniej średnim poziomie przetwarzania rzeczywistości bo nie oszukujmy się na tyle osób zawsze… Czytaj więcej »
Właśnie przez takie mamusie moje dziecko w żłobku przez pierwsze pół roku miało 4 razy zapalenie uszu i 2 razy zapalenie oskrzeli. Zaczynało mu się od kataru który łapał od zakatarzonych alr dobrze się czujących dzieci. Teraz teraz w domu siedzi z zapaleniem ucha bo do przedszkola przyprowadzali chore dzieci i z 24 dzieci została 8 . Takie zdrowe były…
Mój syn chodzi tylko zdrowy do placówek, ja też pracuję i jestem z nim sama i jakoś mogę z gilem go nie wpychać do przedszkola.
Cała prawda i tylko prawda :) dziecko może być w przedszkolu chore, ale nauczyciel nie. No i również “moje dziecko może mieć 40 stopni i przyprowadzę je do przedszkola, ale kiedy inne dziecko ma chrypkę to zaraża”. To są zabawne sytuacje, kiedy dorośli są bardziej dziećmi niż same dzieci, ale z drugiej strony ten brak odpowiedzialności przeraża. To jest ogromny stres kiedy masz w grupie dziecko, które krztusi się własną plwociną.
Hm.. A my już 2,5 tygodnia w domu.. A przecież temperatury nie ma, trochę go katar męczy i pokasłuje. Inni przyprowadzają chore, a my chcemy być fair i wymieniamy się L4 :/ Mogłam nie czytać komentarzy..
Myślę, że nie warto patrzeć na innych. Fajnie że trafiają się rozsądni ludzie – dorośli. A panie- też mają dzieci i czasem jak nas nie ma, tzn. że się nimi opiekujemy,a nie wysyłamy chore.A dzieci? “Mama powiedziała, że jestem chora ale nie chce iść na zwolnienie”, “Mama dała mi syrop żebym nie kaszlała”, “Mama dała mi tabletki żeby nie bolała mnie głowa i nie było mi gorąco” – to są słowa dzieci – szczere i mówią wszystko o dorosłych.
To jest chyba jakiś żart. Jak dziecko jest chore to się zostawia je w domu a nie posyła do przedszkola. Rodzice egoisci myślą tylko o sobie. A co z innymi dziećmi i z paniami nauczycielkami.to jedno chore dziecko może zarazić pół przedszkola.
Dokładnie, Emilio. To taki żart jest, heheszki…
Swojego syna trzymalam z katarem tygodniami w domu az doszlismy do wniosku ze to nie ma sensu, bo ja mlodego wylecze, a po 3 dniach w zlobku ma kolejny katar, wiec szedl do zlobka z katarem ale nigdy z goraczka czy chory. Dzis mam inny problem z corka ktora ma alergie naprawde, a panie w zlobku codziennie mowia ze kaszle, robilismy remont mieszkania i wystąpił alergen ,3 razy jeździłam do lekarza az pani doktor dała zaswiadczenie ze to nie choroba i co – tego samego snia panie kazały zabrac dziecko bo biegunka co okazalo sie nie prawdą. Moje dziecko jest… Czytaj więcej »
…..szkoda tylko ze niektorzy rodzice stosuja na codzien i na serio takie metody. A czytajac takie artykuly tylko utwierdzaja sie w swoim “chorym” przekonaniu…. przewrotny swiat…
Przy pierwszym dziecku tez bylam taka “sierota”. Na pierwszym zebraniu wylozyli nam, ze chore dzieci trzymamy w domu. Zajelo mi pare ladnych miesiecy zanim zorientowalam sie, ze tylko moj maly siedzi w domu, pozostale z gilami do pasa swietnie bawia sie wsrod innych dzieci w przedszkolu.
Do AN – w opisanej przez Ciebie sytuacji chodziło o to, że w miejscach pełnych ludzi (żłobki, przedszkola, sklepy…) dziecko łatwiej dołapie wirusów – nie rozumiesz?
Wściekalm się na rodziców, którzy zostawiają chore dzieci w przedszkolu. JAk tylko takiego złapię, to sama go wykopię za drzwi przedszkola. To nieodpowiedzialność, zostawiać nie tylko własne dziecko w potrzebie, ale także naraża inne. Szlag mnie trafia!
Uderza mnie w większości komentarzy to zamknięcie się na świat. Na szczęście jest w kilku trochę rozsądku… Jasne, rodziców, którzy wypychają młode mimo choroby, stwarzają zagrożenie i dla własnego dziecka, i dla innych, powinno się , aż im się odechce. Tak samo tych z drugiego końca kija – tych, którzy w każdym kaszlnięciu innego dziecka widzą śmiertelne zagrożenie dla ich pociechy. To super, że się przejmujesz, naprawdę, ale nie poświęcaj przez to własnego rozsądku. Jeśli nie jesteś lekarzem i nie zbadałaś dziecka (ponownie – apeluję do rozsądku – nie mówię o skrajnościach, gdzie blade dziecko z gorączką 39 wymiotuje w… Czytaj więcej »
Głos rozsądku. Doczytałam do końca:) Jestem z tego właśnie środka. Puszczam dziecko z katarem, ale bez gorączki. Z gorączką siedzę w domu, podobnie, jak z poważniejszymi infekcjami (te się na szczęście prawie nie zdarzają). Pierwsze 3 dni kataru też w domu, bo dziecko osłabione, głowa boli, jeść nie chce i właśnie zaraża. Ale że potem trochę posmarka i pokaszle, bo tchawica jeszcze 2 tygodnie po infekcji podrażniona i w suchym powietrzu w sezonie grzewczym daje o sobie znać, to nie jest powód, żeby w domu siedzieć i narażać się na problemy w pracy. Niestety w tym roku histeria z powodu… Czytaj więcej »
Nie wiem czy Pani teksty przemawiają do odpowiednich osób,bo jest część wypowiedzi osób które chwalą się jakie sami stosują triki jak wypchnąć chore dziecko do przedszkola/żłobka a chyba nie o to chodzi?
Teraz też Pani puszcza jak ma katar. Bo akurat w kilku placówkach znajome mówią, że nawet z katarem nie mogą dzieci przychodzić. I 37.5 to dopuszczalna temperatura. Kaszel niedopuszczalny. Jeśli alergia zaświadczenie od lekarza. Prawie dziecko nie choruje czyli jednak choruje. Widzi Pani Dziecko swoją odporność kształtuje do ok.12 roku życia. Są dzieci mniej odporne i są dzieci odporniejsze. Jednak nic nie tłumaczy puszczania chorego dziecka nie tylko dlatego, że może zarazić inne ale dlatego, że będąc osłabionym sam może złapać kolejną infekcję. Infekcje się na siebie nakładają również. Więcej rozwagi dla Rodziców .
Odpowiedź miała być do Ewy a nie Justyny.
Szkoda tylko,że rodzice którzy wypychają swoje chore dzieci do przedszkola nie myślą o innych. Jedno dziecko będzie miało katar i kaszel przez 3-7 dni, a u innego ten sam wirus spowoduje zapalenie oskrzeli i konieczność podawania antybiotyku przez 7-10 dni. Przecież poprzez branie antybiotyku średnio 1-2 razy w miesiącu dziecko też nabiera odporności,prawda?Najzabawniejsze jest też to,że chore dzieci najczęściej (nie zawsze) posyłane są do przedszkola przez ,,mamusie” które siedzą w domu na urlopie wychowawczym albo kolejnym macierzyńskim, bo przecież jak one: pójdą do fryzjera/kosmetyczki/na zakupy/zajmą się młodszym potomstwem jak dziecko chore i marudne będzie musiało siedzieć w domu…
A ciekawe czy ktos pomysli o tej matce ktora straci prace i nie bedzie miala z czego zyc?
Beznadziejny tekst, zero literackie pod względem słownictwa, porównań, epitetów. Po przeczytaniu tego, przypadkiem, czuję tylko niesmak i zażenowanie, że ktoś w ogóle poświęca czas i czyta takie rzeczy. Jestem matką i nauczycielem. Można było się wypowiedzieć w tej kwestii w bardziej ambitnie i inteligentnie bo problem ważny. I proszę mi wierzyć wiele kobiet dużo by dało by pobyć z chorym dzieckiem w domu… Niestety życie zmusza do różnych zachowań.
O matko i nauczycielko, dlaczego Waszą grupę zawodową można poznać na odległość? 99 na 100 beznadziejnie sztywne, bez cienia poczucia humoru, pouczające wszystkich bez wyjątku i mądrzejsze od telewizora. Z góry przepraszam ten 1%, który zostając nauczycielem nadal pozostał człowiekiem ( fajnym) . Reszta jest tak beznadziejnie napuszona i przepełniona misją nauczania – pouczania wszystkich dookoła, że stają się absolutnie niestrawialne.
Jeśli nie pasuje Ci słownictwo to nie siedź na internecie tylko zasuwaj do biblioteki po Mickiewicza i Słowackiego…
To czemu się pani sama nie wypowie, tylko czepia innych ??? Na pewno będzie “bardziej inteligentnie”?. Sama jestem nauczycielem ale wstyd się do tego przyznawać. Patrząc po komentarzach to rzeczywiście większość z nas to sztywniacy i nudziarze ?