Listopadowy list do L.

dsc_9410

Leo, Króliku, najwspanialszy Synu,

dziś rano uściskałeś mnie przed wyjściem do przedszkola i powiedziałeś czule: “Jesteś moim zajączkiem, mamo”. Jedno jedyne zdania, a brzęczy mi w uszach cały dzień… On po takich słowach nie może być nieudany, choćby nie wiem co.
To są takie skrawki naszego życia, najmniejsze okruchy, które są cenniejsze niż drobinki złota. I które tak bardzo chciałabym ocalić od niepamięci. Dlatego piszę o nich, roztkliwiam się i wzruszam. Ale to taka dobra, piękna tkliwość, ta, która mnie ogarnia teraz.
Nie mamy ostatnio łatwego czasu. Pewnie to wiesz, czujesz. Chociaż tak bardzo staram się, aby było dobrze. Abyś nie odczuł turbulencji, w jakie wpadliśmy w poprzednim i tym roku. Czasem łudzę się, że tak jest. Jednak pod skórą czuję, że wiesz więcej niż chciałabym, abyś wiedział. Twoje mądre oczy mówią mi czasem więcej niż tysiąc słów. Dużo tego nazbierało się nad nami – problemy rodzinne, zdrowotne, zawodowe… Życie nas dopadło, w swojej najbardziej brutalnej postaci.
Pewnie to wiesz, ale i tak Cię zapewnię – my z Tatusiem jesteśmy z plemienia wojowników. Nie będę Ci pisać, że jest super, bo obiecałam Ci zawsze prawdę. Zrobimy jednak wszystko, aby super było jak najszybciej. Abyśmy ruszyli w stronę słońca. Jak torpeda!
Wiesz, co uwielbiam? Zapach Twoich włosów. Twoje ciepłe rączki oplatające moją szyję. Lubię słuchać Twoich planów i pomysłów (“dziś, mamo, będę piratem w przedszkolu i nikt mnie nie rozpozna!”). Lubię zachwyt, jaki w Tobie wywołuje świat. Jak niewiele trzeba, abyś szalał z radości – na przykład wczoraj po południu zrobiliśmy łódki z orzechów włoskich i plasteliny, Twoje oczy błyszczały jakbyś został milionerem. Bawiłeś się później przy stole, tocząc nimi walki morskie wokół talerza. Spoglądałam na Ciebie z kanapy i dziękowałam za tą magię, którą przyniosłeś ze sobą do naszego życia. Ono dopiero z Tobą stało się pełne.
Lubię w Tobie te cztery lata. Otwartą głowę. Nieograniczoną niczym fantazję. Każdego dnia urzeka mnie ona na nowo – “mamo, będziemy się teraz bawić, Twoja spinka będzie pterodaktylem, a ja będę ją karmił rybami” (z tatą byśmy tego nawet po… ekhem… lampce wina nie wymyślili) :P
Nie wiedziałam czy spodoba mi się macierzyństwo. Czy bycie mamą jest fajne. I wiesz co?
Bycie Twoją mamą to najbardziej niezwykła, fascynująca przygoda, o jakiej nigdy nawet nie marzyłam. To radość w wersji najczystszej. Ekstrakt ze szczęścia.
Zrobiłeś mi wczoraj bransoletkę. Sam, z koralików ponawlekanych na nitkę. Nie pamiętam, kiedy ktoś sprawił mi tyle radości. Noszę ją na ręce, spoglądam na nią co chwilę. Jest bezcenna. Przepiękna. I moja. Lubię bransoletki, uwielbiam. Mam ich trochę. Bez wahania oddałabym wszystkie co do jednej. Za tę, którą mi wczoraj dałeś. Za tą krzywą, wściekle kolorową, nierówną, na granatowej poplątanej nitce. Za tę od Ciebie.
Kocham Cię, Lele. Listopadowo. W deszczu, w słońcu, w nocy i rano. Kocham totalnie.

Mama

Ps. Drogi Przechodniu, jeśli przeczuytałeś i masz pół sekundy na zbyciu – kliknij poniżej UDOSTĘPNIJ, co? Pomoże to rozbudować naszą społeczność. Z góry Ci dziękuję :)

Subscribe
Powiadom o
guest
8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
mamowato.pl
mamowato.pl
7 lat temu

No i ryczę. “Nie mamy ostatnio łatwego czasu” – też tak mam z moim synem ostatnio. Ale jednak liczy się to, że na koniec dnia, możemy powiedzieć naszym dzieciom to, co Ty przekazałaś w tym liście :)

liseko.pl
liseko.pl
7 lat temu

Zanim zostałam mamą uważałam żE takie wpisy sa ckliwe i tyle. a teraz… hmmm. jestem mama. pod każdym słowem mogę się podpisać. idę przytulać moje szczęście

Szkolne inspiracje
Szkolne inspiracje
7 lat temu

Tylko mama może zrozumieć drugą mamę. :)

Magdalena
Magdalena
7 lat temu

Gdy jest ciężko i źle to wystarczy, że spojrzę na moją 3tkę i wiem, że będzie dobrze. Miłość między dzieckiem a mamą to coś magicznego i na zawsze.