Restauracja Ewa Zaprasza w Sasinie – miejsce przepyszne

dsc_7153 A dziś o odżywaniu mózgu. No, dobra, żarty żarciki :D

Jakoś w tym tygodniu zrobiło się tu naukowo i poważnie, czas na coś z zupełnie innej beczki! Przy okazji postu o Cisowym Zakątku wspominałam o miejscu, gdzie można pysznie zjeść, pamiętacie? Dla mnie Ewa Zaprasza to nie tylko restauracja, to jeden z powodów, dla których warto odwiedzić ten rejon kraju. Serio!

Trafiłam tam z polecenia, wiele lat temu. Sasino to wieś kilka kilometrów od Łeby, która wtedy była moją ukochaną miejscówką. Jeśli ktoś jak ja nie przepada za utopioną w oleju rybą, to można było mieć z wyżywieniem w Łebie kłopot. Kolega powiedział, żeby pojechać do Ewy. Hm. Słabo prawdopodobne mi się wydawało, żeby w miejscu, gdzie nie ma w sumie NIC, nagle w środku pola stała dobra knajpa. Otóż ten… pisałam ostatnio, że często się w życiu mylę, tak? :P

W ubiegłym tygodniu wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że to miejsce dalej działa. Po 10 latach z okładem. I nie tyle, że jakoś tam działa, ile przepięknie się rozwija, trzymając znany od dawna poziom.

Wnętrza są proste i klimatyczne, w sezonie większość stolików jest w ogromnym ogrodzie (przystosowanym dla rodzin z dziećmi, więc mamy duży wybór huśtawek, hamaków, zjeżdżalni, domków, jest nawet strumyk i mała kładka!). Mimo że miejsc jest sporo, najlepiej zarezerwować wcześniej stolik (nawet poza sezonem, teraz w październiku!). W przeciwnym razie możemy skończyć na ławeczkach przygotowanych w końcu ogrodu. O zainteresowaniu niech świadczy fakt, że ławeczek dla czekających na stoliki jest duuuużo. A mimo długich czasem kolejek, ludzie czekają, bo wiedzą, że warto.

dsc_7164 dsc_7177 dsc_7182 dsc_7457 dsc_7463 dsc_7485

Na stołach stoją świeże kwiaty, codziennie ścinane przez właścicielkę w swoim ogrodzie. To niby taki detal, ale dla mnie niezwykle ujmujący. Menu jest różnorodne, nawet bardzo. A jako, że odwiedzaliśmy to miejsce każdego dnia naszego wypadu (a osób dorosłych było cztery i każdy w zasadzie zamawiał coś innego), mieliśmy okazję spróbować naprawdę wielu dań. Wszystkie nas zachwyciły – od przepysznego śledzia serwowanego jako czekadełko (jestem prawdziwą wielbicielką śledzia, więc jeśli piszę, że był dobry, mam na myśli, że był wybitny!), przez krewetkowe przystawki, smacznego tatara, żurek, zupę rybną aż po gigantyczne golonki, kaczki i przede wszystkim świeżutkie ryby. Dla mnie jeśli morze, to ryby. Bardzo lubię je jeść, a na co dzień mam wrażenie, że zbyt mało znajduje się ich w mojej diecie. Dlatego podczas wyjazdów chętnie nadrabiam i zajadam się nimi jak tylko mogę.

ewa zaprasza ewa zaprasza ewa zaprasza

Wiem, że brzmi to jak laurka, ale nie mogę znaleźć nic, do czego mogłabym się przyczepić. Nic. A w zasadzie jeszcze na wzmiankę zasługuje obsługa kelnerska na najwyższym poziomie, a do tego z uśmiechem i wyrozumiałością dla najmłodszych gości.

Jeśli będziecie na Pomorzu – idźcie na obiad do Ewa Zaprasza w Sasinie. Nie będziecie żałować, słowo!

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Basia
Basia
5 lat temu

Byliśmy tam niedawno. Restauracja z zewnątrz wydaje się niepozorna, ale zachęciła nas ilość samochodów na parkingu. Wrażenie po wejściu do środka oszałamiające. Zaproponowano nam stolik w ogrodzie zimowym, kolejne pozytywne zaskoczenie. Potrawy bardzo smaczne, obsługa miła, przyjemna atmosfera. Polecamy!